Matki Samo Zło są wśród nas. Przechadzają się tłocznymi ulicami, wsiadają do żółtoczerwonych autobusów, stoją za tobą w kolejce po jabłka. Mijasz je w parku, zanim usadowią się na przeciwległej ławce. Regularnie widujesz je z balkonu. Ich dzieci bawią się z twoimi w piaskownicy, wymieniając grabki na wiaderka i łopatki na sitka. Dotykają tych samych drabinek, ustawiają się w kolejce do zjeżdżalni za twoim synem lub córką. Rodziny Matek Zło mieszkają w bloku obok, w domku na sąsiedniej ulicy, zaraz za rogiem mięsnego czy innego obuwniczego, tuż obok ciebie.
Matki Samo Zło to zło w najczystszej postaci, jak można przypuszczać po nazwie. Te kobiety nie karmią piersią, bo im się nie chciało. Wolały podać butelkę, pozbawiając dziecko mistycznej więzi i wpisując mu w kod genetyczny straszne choroby. Inne Matki Samo Zło karmią piersią bezwstydnie, wywalając wielkie cyce na stoły wielkich restauracji, zamiast kupić sobie parawany w modne wzory wąsów czy zygzaków. W dodatku karmią za duże dzieci lub nie karmią tych za małych (patrz wyżej). Te najbardziej Złe podają dzieciom jedzenie w słoiczkach, bo są leniwe, a te jeszcze gorsze gotują same, ale niewłaściwe potrawy, bo za słodkie i za tłuste, nie eko lub zbyt eko, z alergenami, z glutcośtam i E.
Przy okazji eko, niektóre Matki Samo Zło szczepią dzieci, wlewają w ich ciała truciznę dłońmi pielęgniarek. Reszta Beznadziejnych Matek nie szczepi dzieci wcale, narażając je na choroby, które dawno wyginęły. Mały odsetek niepoważnie bawi się w lekarzy, modyfikując kalendarz szczepień, aby bardziej rozciągnąć w czasie zastrzyki. Tutaj nie ma złotego środka. Wszystkie te matki to Najbardziej Złe Zło. Głupie i nieświadome. Ciemnota.
Matki Samo Zło zbyt wcześnie wracają do pracy, porzucając dzieci na pastwę żłobka, niani lub babci. Niszczą mu dzieciństwo i narażają na stres. A te jeszcze gorsze zostają z dzieckiem w domu dłużej niż powinny. Nie dość, że nie pracują, zostawiając ciężar utrzymania domu na barkach faceta, to jeszcze odcinają dzieci od rówieśników i hamują ich rozwój społeczny, a potem mamy nieprzystosowanych outsiderów – porażka!
Co robi Matka Sama Zło, gdy gdzieś się wybiera – do kina, dancing, spokojne zakupy? To proste! Zostawia dziecko w domu! Samo z ojcem! Nie dość, że to wygodnictwo w czystej postaci, to jeszcze niezaradność życiowa i brak obrotności, bo z dzieckiem można wszystko. A nie daj boże Matka Zło wybierze się tam razem z mężem – pozostawienie dziecka na pastwę dalszej rodziny jest niewyobrażalną patologią. Najgorszy gatunek Złych Matek nie wychodzi nigdzie, a jeśli musi, wszędzie ciąga ze sobą te biedne, rozwrzeszczane/śpiące/zmęczone/zbyt głośno śmiejące się (niepotrzebne skreślić) bachory. To powinno się piętnować.
Rasowe Matki Samo Zło mają dużo dzieci, to znaczy więcej niż dwoje. Co za patologia. Na pewno przymierali głodem przed 500 plus. Jak można zrobić sobie tyle dzieci? Te matki to jakaś ciemnota antykoncepcyjna. Jednak nie ma nic gorszego od matki, która ma tylko jedno dziecko – ono będzie wielkim samolubem, będzie samotne! Wszyscy umrą i nie zostanie mu nikt. Wygodnickie pudernice, które chowają jedynaków, bo nie chce im się wracać w pieluchy i butelki. One w domu nic nie robią, bo co można robić przy jednym dziecku – nie ma niczego do roboty.
Najgorzej, gdy Matka Samo Zło spotka drugą Matkę Samo Zło. Wtedy się zaczyna wielka zadyma, na szczęście tylko w Internetach, inaczej ludzkość wymarłaby niczym dinozaury, ale nie na skutek asteroidy czy innych kosmicznych apokalips, lecz z powodu ideowych rękoczynów.