Jeśli kiedykolwiek czytałeś książkę pod kołdrą, oświetlając jej kartki latarką lub pod podręcznikiem geografii dyskretnie przewracałeś strony powieści, jesteś szczęściarzem, bo świat bez czytania jest jak kawa bez mleka. Niby da się wypić, ale bez większych uniesień, a w każdym razie w moim przypadku. Lubię otaczać się książkami i często je kupuję, choć bez bicia przyznaję, że od dłuższego czasu czytuję e-booki. Na smartfonie, bo zepsuł mi się tablet, ale plan czytnika wiecznie żywy. Dom bez książek jest pusty. Dawno temu ustaliłam, że jak stanę się (w dalekiej przyszłości) starą babcią, usiądę w bujanym fotelu i przeczytam to wszystko po raz drugi. Jeszcze mi się nie zdarzyło przeczytać jedną książkę dwa razy, no prawie, bo zrobiłam wyjątek na Chłopów Reymonta (wiem, dziwne). Wszystkie raz przeczytane ustawiam na półce, aby były zwarte i gotowe na czas siwych włosów i miejsca przy kominku.

W naszym domu nie mogło zbraknąć książek dziecięcych. Moja córka uwielbia je, odkąd odkryła, że ma paluszki, którymi można coś chwytać. Co prawda na początku książki były chętnie przeżuwane i memłane, ale teraz mój przedszkolak nie przeżyje dnia bez bajki. Czytanie to stały elementem codziennego życia mojego dziecka. Mogę podzielić się 9 sprawdzonymi sposobami na to, aby dziecko pokochało książki. To sprawdziło się u nas.

Otaczaj się książkami

Stwórz w domu magiczną, książkową półkę, z której będziesz korzystać, choćby miało tam stać zaledwie kilka książek. Nie chowaj ich na dno szafy, nie ukrywaj w piwnicy, nie wynoś na strych. Nawet, gdy nie masz ostatnio czasu poczytać, możesz je przejrzeć czy poukładać. Dzieci bacznie obserwują rodziców i uwielbiają papugować, a w każdym razie moje. Wygospodaruj maluchowi jego własne, łatwo dostępne miejsce na dziecięcą literaturę. Dzięki temu będzie mógł samodzielnie wybrać i obejrzeć wybraną książeczkę. Dlaczego to piszę – w końcu to takie zwyczajne? Z moich obserwacji wynika, że nie wszędzie dziecko ma dostęp do książek. Czasem chowamy je z myślą, że jest jeszcze za małe czy po prostu ich nie lubi. W ten sposób nie zaszczepimy w dziecku miłości do czytania. Niby zwykła i dla większości normalna rzecz, ale… 

Im wcześniej, tym lepiej!

Jeśli wydaje ci się, że twoje dziecko jest jeszcze za małe na jakąkolwiek książkę (czytaj też akapit wcześniej), według mnie jesteś w błędzie. Już 3-miesięcznym niemowlętom można pokazywać książeczki. Dla najmłodszych popularne są te kontrastowe. Mieliśmy je, choć nie zauważyłam, aby zainteresowanie K. było większe niż w przypadku tradycyjnych. Dziecko oswaja się z istnieniem takiego przedmiotu, z dźwiękiem przekładanej strony, z kształtem i z fakturą. 

Czytaj

Kilku-, kilkunastomiesięczne dziecko potrafi coraz dłużej skupić uwagę. Na tym etapie zaczęłam K. czytać, najczęściej były to wiersze dla dzieci, bo szybko wpadają w ucho. Im melodyjniejsze, tym lepiej. Nasz ulubiony z tego okresu to ptasie radio Tuwima. K. lubiła słuchać mojego głosu, nawet gdy po krótkim czasie karty książki ją nużyły. To nie ma znaczenia, czy dziecko wpatruje się w książkę. Jeśli tego nie robi, nie oznacza wcale, że nas nie słucha. Natomiast jeśli ewidentnie czuje się znudzone, nie ma sensu czytać na siłę. Pamiętajmy, że to tylko dziecko i to, że po przeczytaniu jednej strony zmienia obiekt zainteresowania, nie znaczy wcale, że nie lubi książek i czytanie mu jest bezcelowe. Ta jedna, dwie strony to naprawdę dużo jak na takiego malucha do 2 rż (mniej więcej).

Pokazuj i opowiadaj

Kiedy K. była nieco starsza, przerywała mi czytanie i pokazywała paluszkiem na kolorowe obrazki. Później pojawiły się pytania. Gdy zorientowałam się, że woli, abym opowiadała jej własnymi słowami, tłumacząc co i dlaczego robią książkowe postacie, nasze “czytanie” stało się dla niej bardziej zajmujące. Choć miałam ambicje, żeby podzielić się z nią jakąś super edukacyjną bajką z morałem, odkładałam je na bok i wymyślałam na podstawie obrazków własne historie. Sprawiało to radość nam obu, a kto powiedział, że książki trzeba zawsze czytać. 

Wprowadź książkę do wieczornego rytuału

Gdy byłam na macierzyńskim, czytałyśmy o różnych porach dnia. Jednak po moim powrocie do pracy, musiałam obmyślić nieco inny plan dnia (dziecko i plan dnia… niech będzie :-)). Czytanie wskoczyło na miejsce między kolacją i kąpielą a buziakiem na dobranoc. Po kąpieli było uroczyste wybieranie książki/książek na dziś i wyścigi do łóżka. Na chwilę obecną, moje dziecko nie uśnie bez książki. Gdy wyjeżdżamy na wakacje, w walizkach nie może zabraknąć miejsca na kilka bajek. Wprowadzenie czytania w wieczorny rytuał ma swoje plusy, zwłaszcza wtedy, gdy dziecko wcale nie chce iść spać. Dzięki temu wie, że przed snem jeszcze zrobimy wspólnie coś ciekawego i ta książka na dobranoc jest dla niego jak ostatnia deska ratunku przed końcówką dnia. Chodzenie spać stało się dzięki temu wyczekiwaną czynnością.

Obróć zło w dobro czyli wykorzystaj ulubione postacie z filmów rysunkowych

Piszą, że telewizja dla dziecka to zło, ale ja, jako zodiakalna waga, staram się w tym wszystkim stanąć po środku i zachować równowagę. Co za dużo, to nie zdrowo, we wszystkim trzeba zachować umiar, ale całkowite odcięcie dziecka od telewizji w dobie dzisiejszych czasów też nie jest możliwe. Był taki okres, w którym ulubioną bajką K. była świnka Peppa. W księgarniach pojawiła się seria książek z tą postacią – są to najbardziej zniszczone książki w naszym domu, przewertowane milion razy, poplamione i pogniecione. Widać, że namiętnie kartkowane, nie tylko wieczorami. Jeśli ktoś z jakiegoś powodu pominął wcześniejsze punkty, a dziecko “nie lubi” książek, warto powalczyć jeszcze raz i wykorzystać w tym celu książeczki z ukochaną przez dziecko postacią z telewizyjnej bajki. 

Warto wybrać książki, które nawiązują do tego, co dziecko zna, lubi i aktualnie przeżywa

Gdy K. chodziła do żłobka, a potem do przedszkola (cały czas do niego uczęszcza), oglądałyśmy książeczki o żłobku/przedszkolu. Opowiadałam jej, co robią dzieci, opisywałam na podstawie książki dzień przedszkolaka, a ona podekscytowana mówiła – mamo, ja też… mamo, my też to robiliśmy w przedszkolu, a ciocia powiedziała to, a ktoś zrobił tamto i stał pod chmurą (w ten sposób wysłuchałam wszystkich, gorących newsów przedszkolnych). Przed wizytą u dentysty czytamy bajkę o króliczku, który miał chory ząbek. Po wakacyjnym wyjeździe czytamy książki o tematyce wycieczkowej. Dzięki temu dziecko może się wykazać, bo każda taka opowieść to dla niego świetny początek do przemowy na temat własnych przeżyć.

A może książki w nieco bardziej urozmaiconej formie?

Jeśli dziecko nie może przekonać się do książek, można spróbować z tymi, które mają urozmaicenia. U nas to się nie sprawdziło. Mam kilka, ale za nimi nie przepadam, bo szybko się niszczą. Chodzi o te z trójwymiarowymi, stojącymi ilustracjami albo z ruchomymi elementami, pod którymi można znaleźć coś innego. Jak to mówią, tonący brzytwy się chwyta.

Czy już czas na bibliotekę?

Pierwszą książkę wypożyczyłam z biblioteki, gdy miałam 6 lat, a wy? Na razie K. jeszcze nie była w bibliotece ale planuję urządzić edukacyjną pogawędkę na temat wypożyczania książek i spróbować. Nie spieszy nam się, bo jeszcze mamy na to czas. Intuicja podpowiada mi, że korzystanie z biblioteki nie tylko sprawi jej radość, ale też nauczy kilku ważnych rzeczy.

Jak wspomniałam, daleko mi do bycia guru w tematach rodzicielskich. Jeśli o czymś piszę, są to zawsze informacje oparte na moich osobistych obserwacjach i doświadczeniach. To, co sprawdziło się u mnie, nie musi sprawdzić się u ciebie. Moje sposoby są proste i intuicyjne, ale mimo to zauważyłam, że nie wszędzie dba się o to, aby dziecko miało kontakt z książkami. Tutaj wszystko zależy od rodziców, a znam takich, którzy nie czytają i nigdy tego nie robili z wyjątkiem kilku szkolnych lektur albo stare książki wykorzystują do rozpalania grilla. Jeśli sami nie wykazujemy zainteresowania czytaniem, będzie trudno przekonać do niego dziecko. Gwoli wyjaśnienia, nie twierdzę, że życie bez książek to zbrodnia, ale jednak opłaca się zainwestować trochę wysiłku w to, aby dziecko w dorosłym życiu nie powiedziało “nienawidzę czytać, książki mogłyby dla mnie nie istnieć”. Nie chodzi też o to, by je do czegoś przymuszać. To wszystko przychodzi samo, jeśli stworzymy odpowiednie warunki. 

PS. Bardzo często korzystam z Kiermaszu Dobrej Książki na Facebook. Idea kiermaszu jest piękna, bo pieniądze za książkę wpłacane są przez kupującego na konto fundacyjne dziecka, któremu kiermasz w danym miesiącu pomaga.  Można tam znaleźć książki “kup teraz” za 7 zł oraz książki do licytacji. 

Udostępnij