Social media

Ladythings.pl: Blog Lifestylowy

Ladythings to popularny blog lifestyle - moje miejsce w sieci od 2016 roku, które nieustannie rozwija się i ewoluuje. Początkowo był to blog parentingowy, głównie o macierzyństwie. Jednak poruszam tutaj tak wiele tematów związanych ze stylem życia i organizacją domową, że podjęłam decyzję o stopniowej transformacji z bloga parentingowego w blog lifestylowy.

Ostatnio założyłam nawet fanpage tej strony - będzie mi bardzo miło, jeśli tam wpadniesz i trochę wesprzesz mnie w działaniach, bo przyznaję, że nie jestem social mediowa i idzie mi to topornie: fanpage Ladythings.

Macierzyństwo i pielęgniarstwo to dwie najbardziej wymagające profesje na świecie.

Blog lifestyle – popularne posty:

6-latek 7-latek 8-latek Blog pielęgniarki Choroby Ciało człowieka ciąża codzienne inspiracje Dieta Dom dziecko Energia życiowa Intermittent Fasting Kampania kolonie koronawirus Książki Książki dla dorosłych Książki dziecięce Ladypower lato moim zdaniem Motherpower Nurses2020 Odchudzanie Okiem mamy pielęgniarki Operacja zeza organizacja życia mamy Pielęgniarstwo Podróże pomysły na zabawy Przedszkolak Przepis Relacje Rok pielęgniarstwa Samodzielne czytanie Sposoby na dziecko Sprzątanie Szkoła wakacje Work-life balance Wychowanie Zabawy plastyczne Zdrowie Zdrowie dziecka

Pożyczalscy Mary Norton
Książki

Drugi świat pod podłogą, czyli Pożyczalscy Mary Norton

Stare domy mają zazwyczaj mnóstwo zakamarków i jeszcze więcej sekretów. Kiedy byłam mała, wyobrażałam sobie, że tuż obok jest inny świat, na tyle owiany tajemnicą, aby jego istnienie wydawało się równocześnie absurdalne i mimo wszystko rzeczywiste. I wiecie co? Ten świat istnieje! Musi! Bo jak inaczej wytłumaczyć te wszystkie dziwne rzeczy, które przytrafiają się ludziom? Okazuje się, że nawet w naszym mieszkaniu ma miejsce wiele zagadkowych sytuacji – ginięcie przedmiotów, malutkie ślady i niezidentyfikowane odgłosy. Serio! Ja to kupuję, moja córka też. A jeśli targają Wami niedorzeczne wątpliwości, koniecznie, ale to musowo zajrzyjcie do książki Pożyczalscy Mary Norton, a uwierzycie razem ze mną.

Nigdy, przenigdy nie posądziłabym siebie o to, że dam radę przeczytać na głos tyle opasłych tomisk, nie na raz, rzecz oczywista. Dawkowałam to sobie przez dwa miesiące.

Pożyczalscy Mary Norton – książka pisarki z mojego dzieciństwa

Otóż, w wakacje odkryłyśmy książki o Pożyczalskich. Mary Norton znałam z dzieciństwa, ale przez te wszystkie lata nie miałam pojęcia, że napisała coś więcej oprócz Gałki od łóżka. /Pamiętacie? To o przygodach trójki dzieci na latającym łóżku./ Jak się okazuje, napisała, a jak, i to z rozmachem, dość dużym, bo na pięć tomów.

Pożyczalscy to nie nazwisko, jak się w pierwszej chwili wydaje, to coś w rodzaju gatunku. Wyglądają jak miniaturowe wersje ludzi, ale wcale nimi nie są. Mają specyficzny sposób bycia i jak twierdzą, ludzie są dla nich niczym masło dla chleba. Oj trzeba przyznać, że to niezwykle dumne i pewne siebie istoty, przywiązujące ogromną wagę do swoich korzeni.

Pożyczalscy Mary Norton muszą mieszkać przy ludziach, aby od nich pożyczać wszystko, co jest im niezbędne do życia i wygodnego mieszkania. Najgorszą rzeczą, która może im się przydarzyć, oprócz na przykład bycia zjedzonym przez kota, to “bycie widzianym” przez człowieka (tzw. Stotę). I tak też się stało w przypadku Dominiki, Strączka i ich córki Arietty. Wielka ucieczka z miniaturowego mieszkanka pod podłogą kuchni starego domu zapoczątkowała wielką przygodę. Na istotę, która mierzy kilkanaście centymetrów, czyha wiele niebezpieczeństw nie tylko w postaci ludzi, ale też zwierząt i sił natury. Wyrwani z dobrze znanego i przewidywalnego otoczenia Pożyczalscy wyruszają w świat, aby stworzyć na nowo bezpieczny, ukryty i wygodny azyl na długie lata.

Mary Norton w ogóle nie przejmowała się faktem, że czytelnicy są mali, czasem bardzo mali. Pisała po swojemu, nie szczędziła opisów, nie skracała zdań, nie upraszczała przesadnie, jak to bywa we współczesnych książkach dla dzieci. Dzięki temu język opowieści jest niezwykle barwny. Ta drobiazgowość sprawiła, że było nam łatwo wniknąć w świat Pożyczalskich i poznać ich codzienność od podszewki – z czego robili ubrania, co jedli, jak to przygotowywali i co służyło za naczynia, z czego robili meble i narzędzia. Pomysłowość małych ludzików (och, już widzę ich minę, gdy nazywam ich ludzikami) nie miała końca i wielokrotnie uratowała ich z opresji. Bohaterowie są charakterystyczni, mają swoje wady i zalety. Nikt nie jest tu całkowicie czarny i całkowicie biały.

Co jakiś czas pojawia się bajeczna, szczegółowa ilustracja, kompatybilna z tekstem, co sobie cenimy, bo moje dziecko od razu wychwytuje rozbieżności w opisach i obrazkach, niestety. Tak więc zostały mi oszczędzone pytania typu, dlaczego coś jest czerwone, a na ilustracji zielone.

Nie powiem, zdobycie wszystkich części nie było łatwe. Kłopoty rodu Pożyczalskich (t.1), Pożyczalscy idą w świat (t.2) i Pożyczalscy pomszczeni (t.5) kupiłam bez problemu w księgarniach. Za to Pożyczalskich na wyspie (t.3) odnalazłam tylko w jednej księgarni, i to ostatni egzemplarz. Pożyczalscy w przestworzach (t.4) to dopiero było wyzwanie. Książka do kupienia jedynie z drugiej ręki, ale się udało. Dlatego na tę chwilę, o ile wydawnictwo Dwie Siostry nie planuje dodruku, najlepiej wypożyczyć z biblioteki lub kupić stare wydanie, niestety bez tych cudnych ilustracji.

Nowe wydanie Pożyczalskich Mary Norton

Być może gdzieś kiedyś to pisałam, ale uwielbiam wydawnictwo Dwie Siostry za jakość. Książki są szyte, kartki dość sztywne, a też i format bardzo poręczny. Myślę, że Pożyczalscy posłużą nam przez całe lata i nie tylko nam, ale i następnym pokoleniom. Trudno wypowiadać mi się co do wieku, od którego jest sens czytać dziecku Pożyczalskich Mary Norton. Moje dziecko ma 6 lat i słuchało z zainteresowaniem, ale wiem, że mimo wszystko książka może być trudna w odbiorze ze względu na długie wstępy w każdej części,  archaiczne wyrażenia i styl pisania Mary Norton, ponieważ ta ponadczasowa historia została spisana w latach 1952 – 1982. Szmat czasu… zachwycała dzieci 50 lat temu i podobnie jest teraz, choć trzeba przyznać, że ginie w gąszczu nowości, zwłaszcza że nowe wydania powstają mniej więcej co kilkanaście lat, a nakład szybko się wyczerpuje…

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *